LAVENDER LADY
Absolutnie nie będzie w tym poście krzty skromności. Ta broszka, z wielkości niepozorna i malutka, to największe dzieło jakie wyszło spod moich rąk. Przynajmniej ja tak uważam i tego się będę trzymać ;) Historia jej powstania jest banalna - przed świętami, w czasie świątecznych zakupów, przytrafiło się mnie i mojej przyjaciółce złapanie gumy w aucie. Czekanie w aucie na mechanika, który poratuje dwie słabe białogłowy, można wykorzystać na rozmyślanie... I na bazie takich rozmyślań powstał pomysł broszki dla mojej Babci.
LAVENDER LADY
Punktem wyjścia były dwa ametysty, które niedawno wpadły w moje ręce - jeden to zawieszka, a drugi to mały, półprzejrzysty kaboszon. I perły. Perły musiały być, obowiązkowo!
Tyle z planów, cała reszta to totalny fristajl. Tak totalny, że ucięłam nieco za mały kawałek filcu i musiałam się mocno nagimnastykować, przy końcowym etapie obszywania wszystkiego ;)
Prócz wyżej wymienionych elementów, mamy tu całą plejadę gwiazd - Toho, Fire Polish, koralik w kształcie róży, diamentową, metalową kulkę, a nawet pojedynczą sieczkę ametystu. Słowem, wszystko, co wpadło mi w ręce i mogło pasować.
Obszycie zawieszki do łatwych nie należało z powodu jej nierówności i kształtu, ale myślę, że zgrabnie podołałam. Całość szyło się naprawdę przyjemnie, a towarzyszyła mi ekscytacja, jaką pamiętam z czasów moich pierwszych haftowanych prób. Miłe uczucie ;)
Nie, tym razem nie użyłam mojej ulubionej ekoskórki ;) Teraz postawiłam na pasującą kolorystycznie fioletową ekoskórkę. Miał być idealny okrąg, ale, jak już pisałam, nożyczki mnie za mocno poprowadziły i filc nieco zbyt głęboko przycięłam. Na szczęście, nie widać tego z głównej strony, a kto by tam stronę zadnią oglądał.
Broszka wyszła całkiem spora, ma średnicę ok. 11 cm.
Strasznie się denerwowałam, czy broszka przypadnie Babci do gustu i zależało mi na tym okrutnie. Co prawda, zrobiłam już kiedyś dla Niej prezent, jak był pamiętny ukośnik z różami, ale, z powodu problemów z tarczycą i wrażliwej w tym miejscu skóry, Babcia nie może go nosić. No i, po latach, nie do końca spełnia standardy jakości jakie sobie założyłam ;)
Przyznam z dumą - broszka wywołała ochy i achy, a Babci bardzo się spodobała.
Przyznam z dumą - broszka wywołała ochy i achy, a Babci bardzo się spodobała.
Broszka "Lavender Lady":
- Miyuki Delica Galvanized Silver
- Zawieszka, sieczka i kaboszon z ametystu
- Perły naturalne słodkowodne
- Toho Round 15/0 Transparent-Rainbow Crystal; Opaque Lustered White; Silver-Lined Lustered Grape
- Toho Round 11/0 Inside-Color Crystal/Snow Lined; Opaque-Rainbow White
- syntetyczna róża
- Perły seashell kremowe 4mm
- Fire Polish 3mm i 4mm Silver-Lined Crystal AB
- Metalowa kulka diamentowa
- CrystaLove crystal bicone 3mm
EDIT:
Pierwszy raz coś takiego mi się przytrafiło i to akurat z tą broszką... Otóż, ledwo wróciłam z domu do Poznania, jak dostałam telefon od Babci, że zapięcie w broszce po prostu pękło i cały mechanizm się posypał. Bardzo pilnuję jakości półfabrykatów, więc to jest dla mnie kompletne zaskoczenie. Oczywiście, nie obyło się bez wymiany (czyli prucia i obszywania od nowa), ale przyznam, strapiło mnie to wielce.
Czy coś podobnego kiedyś się Wam przytrafiło?
Piękna broszka, jest bardzo oryginalna i myślę, że przypadłaby do gustu chyba każdej kobiecie :)
OdpowiedzUsuńPS: Straszny niefart z tym zapięciem... Do tej pory nie przydarzyło mi się nic takiego (odpukać) i mam nadzieję, że też już wyczerpałaś swoją porcję "pecha" w tym temacie :)
Szczerze powiem, sama chętnie bym ją babci podkradła ;) Mam nadzieję, że nic już się takiego nie zdarzy. Nakupiłam tych baz całkiem sporo i, powiem Ci, nie mam już do nich zaufania ;)
UsuńJednak moja dryndzia się na coś przydała oprócz pozbawienia mnie pieniędzy :D Broszak, jak zawsze, piękna ;)
OdpowiedzUsuńDryndzia jest zawsze kochana i przydatna ;)
UsuńWielkiej urody broszka, niby duża, ale pełna delikatności i ulotności. Piękna praca. A z tym zapięciem to pech :-( Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję :) Miejmy nadzieję, że taki pech się nie powtórzy ;) Ściskam mocno!
UsuńBardzo lubię ametysty i perły, więc broszka od razu przypadła mi do gustu. Jest śliczna i bardzo pomysłowa :) I kto powiedział, że broszka musi być idealnie okrągła? ;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o zapięcie, to faktycznie straszny pech. Mnie niestety kiedyś też to spotkało. Odpadła ta blokada zabezpieczająca przed rozpięciem się. No i trzeba było całe zapięcie wymienić na nowe, zaciskając usta, by nie powiedzieć czegoś niecenzuralnego pod adresem pechowego zapięcia ;)
Dokładnie tak samo się czułam ;) Miejmy nadzieję, że nic więcej takiego mi się nie przytrafi ;)
UsuńBardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa! :)
Prezent pierwsza klasa! Z zapięciami tak czasami jest, chociaż mi akurat przytrafia się inny feler, hacząca igła. Trzeba to piłować i wygładzać, co czasami prowadzi do starcia wierzchniej warstwy i już tak ładnie nie wygląda. Najgorsze jest to, że kupuję nietanie egzemplarze, bo zależy mi na jakości :(
OdpowiedzUsuńPierwszorzędnie dziękuję! ;) To też boli, ta ilość wydanych pieniędzy nieadekwatna do jakości :( Jakiś czas temu kupiłam dość drogie, srebrne bigle i dosłownie rozpadły mi się w rękach :/
UsuńPiękny projekt, kwintesencja Panny Kajki- delikatny, subtelny, ale też kreatywny i perfekcyjnie wykonany :) wszędzie bym poznała, że to Twoje :)
OdpowiedzUsuńAwww, dziękuję, Kochana! :* Czyżbym wreszcie znalazła swój styl? ;)
UsuńPiękna broszka :) Sama chętnie bym taką nosiła. Ametysty to piękne kamienie, a Ty Kasiu, dałaś im piękną oprawę :) Ja nie miałam takich przygód z zapięciami do broszek, na szczęście :) Ale wiem ile nerwów kosztuje poprawianie gotowego projektu (wytarł mi się kiedyś koralik DOME i musiałam rozpruć całość wykonanej pracy):( ZGROZA :(
OdpowiedzUsuńO tak, wycierające się koraliki też czasem przyprawiają o ból głowy :( Ja mam tak całą bransoletkę właśnie do naprawy, bo SuperDuo się wytarły. A ani razu jej jeszcze nie założyłam :(
UsuńDziękuję za miłe słówka :*
Cudowna broszka. :D
OdpowiedzUsuńTylko raz mi się tak zdarzyło, na szczęście zaraz na początku przygody z tworzeniem, więc i pracy nie było szkoda. Niestety czasem zdarzają się felerne elementy. :C
Chyba wszyscy miewamy pecha :(
UsuńDziękuję pięknie! :*
Śliczna, delikatna broszka, piękne ametysty :) Na szczęście z zapięciami do broszek nie miałam przygód, prucie i zszywanie od nowa byłoby niezłą próbą cierpliwości ;) Za to raz rozleciał mi się karabińczyk przy pierwszym zapinaniu bransoletki... Jeszcze go nie wymieniłam, używam jak haczyka i o dziwo bransoletka nie spada :)
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję, kochanie :) Mnie się też tak w jednym naszyjniku karabińczyk rozpadł i również nic nie spada ;) Metoda na haczyk skutkuje!
UsuńŚliczna, bardzo wiosenna! A niestety z półfabrykatami różnie bywa. Ja zawsze zakładam parę razy zanim puszczę w Swiat. Taka kontrola jakości :)
OdpowiedzUsuńChyba też muszę taką kontrolę wprowadzić ;) Dziękuję pięknie!
UsuńMi klientka powiedziała że bigiel się rozpadł z kolczyków, a też był z tych lepszych i to ze stali nierdzewnej
OdpowiedzUsuńCzasem i w tych lepszych materiałach znajdują się felerne :/
UsuńAch, jaka piękna! Wspaniale wygląda. Problemy takie się czasem zdarzają i to nie nasza wina, szkoda dodatkowej pracy ale czasem tak bywa.
OdpowiedzUsuńNo, zgadza się ;) Ściskam ciepło!
UsuńJa też raz ogniwko ułamałam, na szczęście, było to w trakcie pracy, a nie przy noszeniu ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie!