SHAMROCK
Witajcie!
Pozdrawiam Was z odmętów Dostojewskiego, Bunina, Tołstoja i innych... - tak, tak, nauka do obrony idzie pełną parą i mam nadzieję, że filologię rosyjską będę miała wreszcie za sobą :P Tymczasem przedstawiam małe "dziełko", które już od dawna obiecałam pokazać. To moja pierwsza próba koralikowania z prawdziwego zdarzenia, więc bądźcie łaskawi ;)
SHAMROCK
Gwiazdą dzisiejszego posta jest wisiorek, pierwszy taki w mojej karierze :) Od dawna interesowało mnie koralikowanie i haft koralikowy, chciałam spróbować w tym swoich sił, ale zbierałam się do tego jak pies do jeża. W końcu jednak, któregoś wieczora wyjęłam wszystkie materiały, otworzyłam tutoriale i zaczęłam kombinować, jak to jest zrobione... Nic by z tego nie wyszło, gdyby nie tutoriale, które możecie znaleźć tutaj: Qrkoko - podstawy haftu koralikowego, Bluefairy-art - porady dotyczące haftu koralikowego; chociaż nie posługiwałam się techniką haftu, informacje jakie podają nam te dwie miłe panie pomogły mi w zrozumieniu tego i owego ;) Przede wszystkim jednak korzystałam z tutorialu Weroniki Kaczor z bloga koralikowaweraph.blogspot.com - Plecione kolczyki z kaboszonem. Znam go już chyba na pamięć :P Chodziło mi właśnie o takie oplecenie kaboszonu, żebym nie musiała używać żadnego podkładu, a żeby całość przetrzymała wieki i w przyszłości była odkopanym przez archeologów reliktem przeszłości ;) Ze wszystkich dostępnych na tych blogach porad i wskazówek spróbowałam stworzyć coś własnego, a nie tylko od-tworzyć.
Centrum wisiorka stanowi szklany kaboszon we wzór koniczynek, o średnicy 20 mm. Z początku zakupiłam dwie sztuki, z zamiarem zrobienia kolczyków, kiedy jednak oplotłam pierwszy, doszłam do wniosku, że na kolczyki jest nieco za duży i w ten sposób został wisiorkiem, który powędrował już w odpowiednie łapki :) Całość ma 30 mm średnicy.
Zdjęcia na modelce z poprzedniego posta niestety nie ma - muszę w końcu podreptać do sklepu po biały brystol jako tło, bo poprzednie zostało 130 km na południe ;)
Wszystkie koraliki użyte w pracy, to moje ulubione TOHO Round w dwóch rozmiarach. Idąc od środka wisiorka - drobne, przeźroczyste o tęczowej poświacie to 15/0 Trans-Rainbow Crystal; kremowe koraliki to 15/0 Opaque-Pastel-Frosted Egg Shell. To było moje pierwsze spotkanie z koralikami rozmiaru 15/0 i wbrew obiegowej opinii, bardzo przyjemnie nam się pracowało :) Ciemnozielone to 11/0 Opaque-Frosted Mint Green, jasnozielone - 11/0 Opaque-Frosted Sour Apple. Ostatnie, przezroczyste to 11/0 Transparent Crystal. Ufff... Chyba wszystko :)
Tak wygląda tył pracy. Miałam z nim kilka przebojów, ale postanowiłam pokazać, jak się prezentuje. Widoczna żyłka została po zdjęciu delikatnie schowana pod koraliki ;)
Tak wygląda moje pierwsze spotkanie z beadingiem oraz ściegiem RAW i ściegiem peyote*, ale myślę, że jak na pierwszy raz, wyszło przyzwoicie. Bardzo jestem z niego dumna, a koralikowanie sprawiło mi ogromną frajdę i wciągnęło jak ruchome piaski ;) Jak się uporam z obroną, będę się bawić w to dalej.
W czwartek trzymajcie kciuki!
W czwartek trzymajcie kciuki!
*dzięki Joasiu za uczenie mnie nazw ;)