CHASING THE DRAGON
Witajcie, kochani!
Od kiedy zobaczyłam piękne ważkowe guziki zapragnęłam sama taki zdobyć i coś z niego wyczarować. W końcu trafił w moje ręce piękny, granatowo-złoty okaz, z którego zaplanowałam sobie okazały, dość szalony wisior. Miało być rivoli, miały być dwa kolory w trzech odcieniach, i chwost, i zawijasy, i nie wiadomo co jeszcze... Życie jednak szybko zmieniło moje plany i okazało się, że to, co sobie wyobraziłam nijak nie wygląda dobrze w rzeczywistości. W końcu zrobiłam to, co mi najlepiej wychodzi - pozwoliłam, aby igła sama mnie prowadziła i wyszedł wisior, z którego jestem dumna przeogromnie ;)
A, słówko co do nazwy - nie jest przypadkowa, bo ścigałam się z czasem szyjąc ten wcale nie mały drobiazg. W dawnych czasach ważki uważano za małe smoki (stąd "dragonfly"), a jeśli dodać jeszcze do tego tytuł jednej z moich ulubionych piosenek zespołu Epica "Chasing the Dragon", wszystko łączy się w logiczną (mam nadzieję) całość ;)
A, słówko co do nazwy - nie jest przypadkowa, bo ścigałam się z czasem szyjąc ten wcale nie mały drobiazg. W dawnych czasach ważki uważano za małe smoki (stąd "dragonfly"), a jeśli dodać jeszcze do tego tytuł jednej z moich ulubionych piosenek zespołu Epica "Chasing the Dragon", wszystko łączy się w logiczną (mam nadzieję) całość ;)
CHASING THE DRAGON
Plan był zupełnie inny. Rozrysowałam sobie kształt wisiora, zaczęłam haftować na podkładzie, ale im więcej koralików się pojawiało, tym mniej byłam zadowolona i przekonana do efektu końcowego. To, co miało powstać nie pasowało do mnie i nie czułam, aby było "moje". W końcu nie zostało mi nic innego, jak chwycić za nożyczki. Jeszcze raz dobrałam koraliki, złapałam pokład i zaczęłam od początku, bez planu i bez specjalnych wymagań.
Można powiedzieć, że po prostu bawiłam się koralikami, chyba, by odreagować poprzednią frustrację ;) Centrum oczywiście stanowi piękny guzik z ważką, a otaczają go TOHO Round Gold Lustered Montana Blue w rozmiarach 11/0 i 15/0 , Metallic Cosmos 11/0, Metallic Hematite 8/0 i 11/0. Nie zabrało przepięknych SuperDuo w kolorze Bronze-Crystal (bardzo lubię pracę z tymi koralikami dwudziurkowymi i chyba muszę częściej zacząć je wykorzystywać). Ciągle było mi mało, ciągle czegoś brakowało, więc sięgnęłam po zapomniane Dagger Beads, kolor Dark Bronze. Dzięki nim wisior dostał "pazura".
Zrezygnowałam z wielu początkowych części wisiora, ale chwosta nie mogłam sobie odmówić :P Oplotłam go w "czapeczkę" ściegiem peyote wg. tutorialu z bloga Royal Stone. Idealnie tutaj wpasowały się drobniutkie kuleczki pirytu. Planowałam w wisiorze użyć Swarovskiego, no i użyłam, tylko nie rivoli, a bicone 6mm Golden Shadow. Czyli w sumie plan wykonany ;)
Duma mnie rozpiera nie tylko dlatego, że wisior wygląda tak cudownie (żart ;) ). W czasie pracy na nim udało mi się opanować kolejny przydatny ścieg, ulepszyłam pikotki (ostatnie strony w magazynie Beading są ogromnie pomocne!), a do tego poprawiłam znacząco wygląd szewków na stronie "zadniej". Tył podszyłam satynową ekoskórką, grubszą niż zwykła ekoskórka.
Wisior mały nie jest (zapomniałam zmierzyć, obiecuję, poprawię się!), a zawieszony na łańcuszku, sięga mniej-więcej trochę za linię biustu. Obiecuję zdjęcia na ludziu, jak ludź będzie bardziej reprezentacyjny, na razie musi Wam wystarczyć Czarna Dama, na której wisior udrapowałam, żeby się zmieścił i ładnie ułożył od zdjęcia ;)
I jeszcze jedno zdjęcie "na prosto" ;)
Wspominałam na początku i na instagramie, że ścigam się z czasem i już tłumaczę, dlaczego. Wisior szyłam z myślą o Wyzwaniu Szuflady, gdzie w tym miesiącu inspiracją są owady. Cudem zdążyłam, więc z tym większą radością zgłaszam swój wisior do tego wyzwania :)
I to by było na tyle.
Niestety, zbliża się sesja, więc przez najbliższy miesiąc na haft koralikowy czasu mieć nie będę. Na szczęście, postów mi przez ten czas nie zabraknie i będziecie mieli co czytać i oglądać ;)
Mam nadzieję, że długi weekend minął Wam tak owocnie jak mnie!