ELECTRIC VIOLET
Jeśli ktoś tutaj jeszcze zagląda, witam serdecznie i dziękuję po stokroć! Bowiem moje plany na częstsze dodawanie wpisów spaliły na panewce w momencie, gdy naderwałam sobie ścięgno w kolanie i jedyne, na co mam siły oraz ochotę, to spanie i gry komputerowe ;)
Na szczęście, zanim się skontuzjowałam, zrobiłam zdjęcia kilku zaległym pracom, więc chociaż ten problem jest z głowy. Chwilowo żegnamy szydełko i witamy koraliki!
ELECTRIC VIOLET
Ciągnie mnie do płaskiego peyote'a. Kiedyś myślałam, że to brick stitch jest tym moim ulubionym ściegiem, ale peyote go zdetronizował, a na pewno się z nim zrównał. Nic tak nie odpręża i uspokaja, jak plecenie wzoru koralik po koraliku i nic tak nie ekscytuje, jak skończona praca. Ci, co mnie odwiedzają na Instagramie, wiedzą, że to uwielbienie weszło w kolejną fazę i szykuję dla Was swój pierwszy, autorski, peyote'owy wzór ;)
Parę spraw trzeba jednak dopracować, więc korzystam ze wzorów innych beaderek, wśród których moją niekwestionowaną mistrzynią jest Michalina, zwana Avenoth. Uwielbiam takie geometryczne, skomplikowane wzory, które dają pole do zabawy koralikami - ich wykończeniem czy kolorem.
Wzór, który teraz trafił na warsztat, możecie kupić na Avenothowym Etsy - o, tutaj. Z całej kolekcji wzorów Michaliny wybrałam go, bo jest powtarzalny - a jak wiadomo, mam szerokie nadgarstki, więc bransoletki dla mnie muszą być przedłużane. Powtarzalność wzoru rozwiązuje wiele problemów ;)
Kolorystyka nie odbiega tym razem bardzo od zaproponowanej we wzorze - wiadomo, kocham fiolety! Długo zastanawiałam się też, czy nie zmienić złotych koralików na srebrne, ale zostałam przy złocie, żeby nadrobić braki w biżuterii. Bransoletek ze złotymi elementami mam naprawdę niewiele, chociaż już się do tego metalicznego koloru przekonałam.
Słówko o zdjęciach. Patrząc na mój budżet, stwierdziłam, że łatwiej zainwestować w dobry namiot bezcieniowy z lampami niż w nowy aparat, więc w prezencie bożonarodzeniowym sprawiłam sobie nowe cacko. Musimy się jeszcze dotrzeć, ale lepsze oświetlenie w namiocie sprawia, że mój wierny aparat dużo lepiej łapie ostrość i nie doprowadza mnie już do szaleństwa. Zdjęcia znów zaczynają być przyjemnością, a nie torturą ;)
Nie jestem już uzależniona od światła słonecznego, a i zdjęcia wychodzą naprawdę porządne i nie trzeba przy nich dużo majstrować, żeby oddać rzeczywiste kolory. Dlatego narobiłam ich całkiem sporo, chociaż kompozycja jest prosta, by nie powiedzieć banalnie prosta - ale ja, jak zawsze, zdjęcia robię w biegu.
Tyle ode mnie na dzisiaj. Kolejny post pojawi się pewnie tuż przed Świętami Wielkanocnymi albo w same Święta i już Wam mogę powiedzieć, że to będzie cudo i petarda w jednym. Cudna chusta szydełkowa, ale i fantastyczne zdjęcia - gdyż nie tylko pozowała mi do nich niezastąpiona Wiewiórka w okularach, zwana w pewnych kręgach Najlepszą z Przyjaciółek, ale również część zdjęć przeszła przez zdolne łapki Marty Dec, odpowiedzialnej za szatę graficzną mojego bloga.
Będzie śnieg, będzie las, będzie też... Nie będę zdradzać niespodzianki, powiem tylko, że zapowiedzi pojawią się na bank na moim Instagramie, a i pewnie na Facebooku. Sama się nie mogę doczekać, aby Wam pokazać, co wyszło ze współpracy z takimi fantastycznymi osobami!
To jak? Wpadniecie znów do mnie? :)
Bransoletka "Electric Violet":
- na podstawie wzoru autorstwa Avenoth - Michaliny Góry - do kupienia tutaj
- nić Miyuki
- koraliki Toho Treasure: Opaque-Frosted Jet (przysięgam, ostatni raz! zbyt nierówne jak do peyote'a)
- koraliki Miyuki Delica: Matte Chalk White AB, Matte Opaque Cobalt; Duracoat Opaque Crocus; Galvanized Apricot Gold; Galvanized Dark Fuchsia Dyed
- wymiary bransoletki: 21 cm długości na 4 cm szerokości
- wymiary bransoletki: 21 cm długości na 4 cm szerokości
Cudna bransoletka! uwielbiam taką biżuterię- oryginalna i bardzo kobieca:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję pięknie :)
UsuńPrześliczna ♥♥♥. I w moich ulubionych kolorach :) To teraz czekam na tę prawdziwą bombę ;)
OdpowiedzUsuńTrochę bomba z opóźnionym zapłonem, ale pracuję nad tym ;) Ściskam cieplutko!
UsuńZdecydowanie peyote jest jednym z najprzyjemniejszych ściegów. Ostatnio mierzyłam się trochę z brickiem i jednam stanowczo nie ma porównania :D
OdpowiedzUsuńA co do zdjęć uniezależnienie się od światła słonecznego to jedna z najlepszych rzeczy - rany, wciąż pamiętam jak zrywałam się o określonej porze dnia, żeby złapać najlepsze światło :D
A bransa oczywiście piękna :)
Ja się nie musiałam zrywać, ale mam tak mieszkanie, że mam tylko max trzy godziny dziennie dobre światło i to tylko popołudniu, więc mocno naginałam dobę do swoich potrzeb, aby zmieścić się z obowiązkami domowymi i zdjęciami w tym samym czasie ;)
UsuńDziękuję pięknie za odwiedziny!
Zaglądamy, zaglądamy :) Bransoletka jest cudowna, ale jak widzę fiolety to nie jestem do końca obiektywna :P Sama muszę pomyśleć o namiocie bezcieniowym, ale potrzebna byłaby mi dość spora przestrzeń jako, że robię trochę tego trochę tamtego więc na razie rozmyślam na ten temat, na szczęście zaczyna się wiosna i nie będzie to aż takim problemem.
OdpowiedzUsuńWiosna zawsze ratuje problem zdjęć ;) Ja wybrałam mniejszy namiot, bo ogółem mieszkam na małej przestrzeni i się muszę z tym zawsze liczyć - większego nie miałabym gdzie postawić.
UsuńDziękuję, że jesteś tu u mnie ;* To wiele znaczy :)
Piękna bransoleta! Ja również uwielbiam fiolety, z kobaltem prezentują się niesamowicie :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Fiolety rządzą! ;)
Usuń