TWIRL
Rok 2020 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia. Współcześni kronikarze wspominają, iż z wiosny szarańcza w niesłychanej ilości wyroiła się z Dzikich pól i zniszczyła zasiewy i trawy, co było przepowiednią napadów tatarskich. Latem zdarzyło się wielkie zaćmienie słońca, a wkrótce potem kometa pojawiła się na niebie...
No dobra, odłóżmy Sienkiewicza na bok. Tak poważnie mówiąc, to w tym roku dzieje się wszystko, co możliwe i z tego wynika moja (kolejna...) dłuższa nieobecność na blogu. Życie realne jest ważniejsze niż to wirtualne i czasem trzeba wybrać priorytety. Tylko tyle i aż tyle.
A z lepszych spraw - porządkując komputer i różne przyległości, znalazłam folder ze zdjęciami prac, które zrobiłam wieki temu, ale których nie miałam okazji jeszcze zaprezentować. Nie są monumentalne, ale wciąż piękne, więc nie dajmy im dłużej czekać!