SWEET PEAS
Witajcie!
Jest kilka... dziesiąt różnych tutoriali i wzorów, które planuję wypróbować, ale ciągle albo czasu brak, albo materiałów, albo chęci. Na ten groszkowy tutorial od Weraph czaiłam się od momentu, jak tylko się pojawił, ale, jak wszystko w moim handmade'owym życiu, i ten plan musiał swoje odleżeć ;) W końcu zabrałam się za groszki grzechu warte i wyplotłam trzy pary, które z miłą chęcią Wam przedstawiam.
SWEET PEAS
Już wiem, że nie poprzestanę tylko na tych trzech, bo groszki plecie się naprawdę przyjemnie, a efekt jest oszałamiający; mam zamiar popracować ze wzorem i może uda mi się go dopasować do nieco większych kryształków. Te groszki są przeurocze i wpadną w oko każdemu - szczególnie jeśli ktoś tak jak ja uwielbia wszelkiego rodzaju kolczyki ;) Był moment, gdy upodobałam sobie duże, wiszące, ale ostatnio skłaniam się ku małym wkrętkom, które dyskretnie zdobią ucho. Groszki nadają się do tego jak żadne inne, więc jedna z tych par popędziła już do mojej kolekcji!
Białe groszki powstały jako pierwsze i od razu wpadły mi w oczy. Wyplotłam je ze szklanych perełek w rozmiarach 2 i 4 mm, a także TOHO Round Opaque-Rainbow White w rozmiarach 11/0 i 15/0. Centrum stanowi kryształek Swarovski rivoli stone rose 8 mm. Zamocowane są na srebrnym sztyfcie ze srebrnym barankiem.
Drugą parę ledwo zdążyłam obfotografować, bo szybko "zwinęła je" moja współlokatorka ;) I dobrze, bo niebieski kolor świetnie pasuje do rudych włosów :) Te groszki zrobione są z TOHO Round Permanent Finish - Galvanized Aluminum 11/0 i 15/0 oraz koralików Fire Polish 3mm w kolorze Tanzanite. Środek to piękne kryształki Swarovskiego rivoli stone blue shade, oczywiście 8 mm. Sztyfty i baranki srebrne.
Ostatnie sprawiły mi nieco problemów. Swarovski rivoli stone antique pink są przepiękne i dlatego nie do końca wiedziałam, jak je "opakować", żeby nie przyćmić ich urody. Po wielu próbach padło na "retro" zestaw kolorystyczny, a przynajmniej mnie się z takim kojarzy - TOHO Round Dark Bronze 15/0 i 11/0 oraz Fire Polish 3mm Rosaline. Nie wiem, czemu, ale kiedy je widzę, to mam automatyczne skojarzenie z latami 50. i 60. Chyba przez ten róż ;) Sztyfty i baranki srebrne.
Groszki są naprawdę malutkie. Nie mierzyłam ich co prawda, ale są mniejsze od standardowej jednogroszówki. Dyskretnie zdobią ucho (kolczyki, nie jednogroszówki ;) ) i pięknie się mienią. Myślę, że jeszcze nie raz skorzystam z groszkowego tutorialu.
A Wy jakie kolczyki lubicie najbardziej? Długie, wkrętki czy, jak u mnie, zależy to od nastroju, pory roku i miliona innych czynników? ;)
Śliczne maluszki! Ta trzecia para najbardziej mi się podoba, to chyba zasługa nietuzinkowej kolorystyki :) Od dłuższego czasu też się czaję na ten tutorial (jak zresztą na co najmniej setkę innych), ale ostatnio koraliki zeszły na dalszy plan... ciekawe czy pamiętam jeszcze jak to się robi :)))
OdpowiedzUsuńHa, ja tak mam z frywolitką ;) Pogoda do niej nie zachęca, więc chyba już sama zapomniałam, jak to się plotło ;) Dziękuję pięknie za miłe słowa, Aniu :)
UsuńTaką recenzję czyta się z uśmiechem od ucha do ucha:) Od groszka do groszka! Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję, że znalazłam kiedyś Twojego bloga i wpadłam w koralikowy świat ;)
UsuńSłodkie te groszki :) I jakie maleńkie!
OdpowiedzUsuńJa nie noszę kolczyków, ale klipsy jak najbardziej :)
Klipsy tez lubię, ale jakoś tak nie mam żadnej własnej pary, zwykle pożyczam. Trudno znaleźć ładne klipsy w sklepach, chyba czas zrobić własne ;)
UsuńDla mnie perełki są numerem 1! Ale inne też robią wrażenie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPerełki mają coś w sobie, nie zaprzeczam ;) Dziękuję i pozdrawiam!
Usuń