KAJTEK

Miał być dzisiaj post koralikowy, ale jak tylko spojrzałam w kalendarz, zmieniłam zdanie, co musicie mi wybaczyć. Przyznam, że natchnęli mnie do tego Ania i Hubert z Sowiarni, swoim postem o psiaku imieniem Sauron. Światowy Dzień Zwierząt to idealna okazja, aby przedstawić najlepszego przyjaciela całej mojej rodziny i najbardziej uśmiechniętego psa jakiego znam :) 
PS
Spokojnie, o kotach napiszę przy kolejnej okazji ;)

KAJTEK


Kajtek to sześcioletni psiak rasy shih-tzu, który pojawił się w naszym domu, aby trochę rozjaśnić nasze życie ;) Już od dawna były rozmowy o psie i w końcu mama się zgodziła, stawiając jeden warunek - ma to być pies z włosem, a nie sierścią, bowiem takie mniej linieją. Fakt, że znajomi mieli parkę shih-tzu również zaważył na wyborze rasy. Mały, zgrabny, kudłaty psiak był idealnym psem mieszkaniowo-miejskim, który z czasem przystosował się do bycia psem domowo-wiejskim ;) 


Jak na shih-tzu, Kajtek ma nietypowe, biało-czarne umaszczenie, stąd często zwany jest pieszczotliwie "Czarnym" lub "Mopem", to akurat przez wzgląd na długą sierść. Rasa ta doskonale dostosowuje się do trybu życia rodziny - kiedy mieszkaliśmy w mieście, nie miał problemu z porannymi spacerami do parku, a teraz, żyjąc na wsi, dostosował się do krótkich wypadów na ogródek i długich rozmów o życiu z dziadkiem na ganku. Jako jedyni mężczyźni w domu idealnie się dogadali ;) 
Dostosował się również do częstych ucieczek z domu. Jest bardzo ciekawski, towarzyski, więc chciałby się zapoznać z okolicznymi psami. Już wszyscy na wsi wiedzą, że "ten mały, czarny" to nasz i kiedy ja albo mama i siostry drżymy z niepokoju o zgubę (mieszkamy przy drodze, gdzie non stop jeżdżą tiry), Kajtek wyskakuje na piwo do pobliskiej knajpki i podrywa kelnerkę ;) Po ostatnim wypadzie wolność ma bardzo ukróconą i wszyscy podwójnie uważają na zamykanie drzwi i pilnowanie psa. 


Kajtek to bardzo bystry psiak i nawet pomoc przy remoncie nie jest dla niego niczym trudnym ;) Zna mnóstwo różnych psich sztuczek, od podawania łap, po dawanie głosu, siadanie, a nawet... liczenie. Umie liczyć, dodawać, odejmować, dzielić i mnożyć w zakresie dziesięciu. I mówię serio. Na pytanie, jak go tego nauczyłyśmy, już odpowiadam - kojarzy ilość podniesionych palców, słowo i wyszczekuje odpowiednią ilość razy swoją odpowiedź, ku uciesze wszystkich, a w szczególności babci-matematyczki ;)


Jest leniuchem i uwielbia spać. Uważa się, że psy tej rasy zostały wyhodowane jako "piecyki" na czterech łapach i w przeszłości grzały w łóżkach nogi cesarzy. Przyznam, że coś w tym jest, bo ilekroć idzie z którąś z nas spać (to "piesek mamusi", więc najczęściej śpi z moją mamą ;) ), zawsze kładzie się w nogach i grzeje jak mały termofor. 
Kajtek ma nie tylko ciepłą sierść, ale i gorące serducho. Gdy pojawiły się u nas kocie znajdy, Mela i Lucek (które często możecie podziwiać na moim instagramie), mające wówczas nie więcej niż 3 miesiące, zaczął się wobec nich zachowywać jak psi tata. Pilnował, aby miały pełno w miskach, dbał, aby nie wchodziły na niebezpieczne wysokości (co, biorąc pod uwagę kocią naturę, jest trudne) i wylizywał je jakby był kocią mamą (co się kociakom bardzo nie podobało). Wychowywał je przez miesiąc, ale gdy teraz się nawzajem odwiedzają, żyją doprawdy jak pies z kotem. Znaczy, Kajtek dalej je kocha, ale Mela z Luckiem raczej tej miłości nie odwzajemniają ;) 
Mucha natomiast, moja kocia schroniskowa bieda, zaadoptowana rok temu, ma do Kajtka stosunek wręcz stoicki. Ignoruje go i udaje, że on wcale nie istnieje... No chyba, że Kajtek spróbuje ją zaczepić, wtedy puszy się i syczy, pokazując, kto jest tutaj górą ;) 


Kajtek uśmiecha się zawsze i wszędzie, ale przyznam, bywa niezadowolony. Szczególnie, jak na lato jego długa sierść, z której jest tak dumny, zostaje ścięta. Co prawda jest mu lżej i przyjemniej, ale dla takiego elegancika jak on liczy się wygląd, a co to za shih-tzu z krótką sierścią? ;) 


Kajtek nie jest już taki mały jak na zdjęciu powyżej, ale dalej uwielbia być noszony na ręku. Uwielbia też biegać w liściach i kicać po śniegu, co możecie zobaczyć na filmikach :) (Woodym Allenem nie jestem, więc wybaczcie jakość ;) )


Ogromnie mi źle, że od kiedy zaczęłam studia, widuję Kajtka tak rzadko. Już nawet myślałam, czy go nie "ukraść" z domu, ale moja mama bez swojego przybranego syna by nie przeżyła ;) 
Wszystkim kotom, psom, świnkom morskim, szynszylom, a nawet rybkom akwariowym w Światowym Dniu Zwierząt życzę dużo miłości i smacznych przekąsek :) 
A Wy, moi mili, pochwalcie się w komentarzach swoimi ulubieńcami, jeśli ich macie lub mieliście. Chętnie się dowiem, czy wśród nas koralikujących jest więcej miłośników psów czy kotów? ;) 

Komentarze

  1. Ale słodki :) zawsze marzyłam o psie, może kiedyś się dorobie :) na razie wystarczą mi dwa koty- Klakier i Myszka :) konsternacja znajomych kiedy Liwia na pytanie jak robi myszka konsekwentnie odpowiadała "miau" bezcenna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ja wprawiam w taką konsternację własnego kota ;) Mucha przyzwyczaiła się tak do swojego imienia, że jak czasem rzucę do współlokatorki, że "o, Mucha lata", mówiąc o owadzie, to kot natychmiast do pokoju wbiega ;) Jeśli chodzi o psy, to zawsze będę polecała shih-tzu, (szczególnie dla dzieci! Mój Kajtek ma świętą cierpliwość do maluchów w każdym wieku) chociaż nie ukrywam, marzy mi się w przyszłości jakiś seter albo owczarek :)

      Usuń
  2. Zaściskałabym go normalnie :) taki słodziak ;) ja ogólnie słabość do zwierzaków mam, szczególnie do psiaków i często wolę towarzystwo zwierząt niż ludzi :) mój luby niestety nie zwierzakowy więc żadnego teraz nie mamy, nad czym wybitnie ubolewam, Moi rodzice za to mają mieszankę czarnego pudla z maltańczykiem więc jest dość dziwny, za to przesłodki ;) a tak przy okazji to z racji, że dawno mnie u Ciebie nie było to gratuluję raz jeszcze wyróżnienia w Royalu (zawsze wpisuje Twój kod i mam nadzieję, że to Ty wygrasz) i podziwiam Twojego nowego bloga :) mimo, że ja za fioletem nie przepadam ;p życzę dalszych sukcesów i bardzo kibicuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz przekabacić lubego ;) Jak brałyśmy kajtka, zastanawiałyśmy się również nad innym psiakiem, mieszanką mopsa i pekińczyka. Był doprawdy... interesujący z wyglądu, no i słodki jak melasa ;)
      Dziękuję za kibicowanie i ściskam Cię ogromnie! :)

      Usuń
  3. Śliczny i słodki :) Ja mam schroniskową sunię Ami. To kundelek z bardzo długą sierścią (dlatego sierść na podłodze to element wystroju mojego domu :)). Wredna, nie dająca się przytulać i głaskać, i tak jak Twój Kajtek szwęda. Łazi po wsi wzdłuż i wszerz. Na smyczy chodzi tylko w mieście i na spacer do lasu :) A tak na marginesie, to zawsze chciałam mieć jorka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój wujek ma yorka, dostał go od córki na 25 rocznicę ślubu. Znaczy, dostali go z ciotką, ale stał się psem wujka ;) Mimo to, jakoś yorków nie kocham, każdy jakiego znam ma bardzo kiepski charakter i gryzie niemiłosiernie wszystko, co się da, również ludzkie ręce. A schroniskowe zwierzaki są kochane :) Moja kotka, Mucha, jest już rok ze mną, ale dopiero powoli się przekonuje (widać ktoś ją w przeszłości bardzo skrzywdził, bo czasem boi się jakby człowiek miał ją uderzyć. Prędzej sobie rękę odgryzę niż zwierzaka uderzę!). Zaczyna już kochać i robi to tak, że człowiek jest tą miłością powalony. Kocha mocno i chyba jest wdzięczna, że ją wzięłam ze schroniska... Chociaż tak naprawdę, to ona mnie wybrała, bo wskoczyła mi na kolana, zwinęła się w kłębek i poszła spać. I jak miałam jej do domu nie zabrać? ;)

      Usuń
  4. Ale słodki :D Rzeczywiście ma oryginalne umaszczenie. Trzymałabym go ciągle na kolanach i głaskała ;). Ja to bardziej psiara jestem, może dlatego, że nigdy nie miałam kota tylko w przeszłości dwa psy (i kanarka). Najpierw był bokser Bingo, bardzo spokojny, zwracał uwagę tylko na psy, które dorównywały mu wielkością, więc Kajtka to by pewnie ignorował. Jak odszedł to po paru miesiącach kupiliśmy kolejnego, Grafita, mało znanej rasy bouvier des flandres. Ten był strasznym wariatem, chyba nigdy nie wyrósł z wieku szczenięcego ;). Obecnie nie mam żadnego zwierzaka, ale może kiedyś... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygooglałam tego nieznanego jegomościa, bardzo ciekawa rasa :) A gdybyś Kajtka wzięła na kolana i głaskała, pies by Cię już nie opuścił nawet na krok ;) On uwielbia wszelkie pieszczoty i mizianki.

      Usuń
  5. Kajtek jest świetny :) Bardzo się cieszę, że taki wpis powstał (i że mieliśmy swoje "trzy grosze", w sensie inspiracji), bo fajnie się czytało i oglądało, drugie zdjęcie jest przeurocze :) Faktycznie, ma bardzo podobne umaszczenie do Saurona, chyba dlatego komentuję dopiero teraz, wcześniej jakoś tak miałam kompletną pustkę w głowie. Oczywiście czekam na koty, one też muszą mieć swoje pięć minut :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ściskam Was oboje bardzo mocno, bo przyznam, że jak przeczytałam, że Sauron pobiegł za Tęczowy Most, to i mnie się serce ścisnęło.
      Koty się pojawią, nie wiem jeszcze kiedy, ale kiedyś na pewno... Pewnie przy okazji, jak już nie będę miała co rękodzielniczego pokazywać ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

instagram